Idziemy w górę!
Do tej pory idzie niemal bezproblemowo. Budujemy z solbetu. Każdego dnia naszego domu robi się coraz więcej.
Na tym etapie musimy zdecydować o wymiarach okien, otworów, drzwi, itp. Niby wszystko miałam przemyślane, spisane. Spotkałam się z doradcą od okien i wszytsko miało być jasne. W rzeczywistości okazało się, że na papierze lub w wirtualu wszystko wygląda inaczej.
Żyjemy w biegu. Męża praktycznie nie ma w domu. Ustalamy wszystko przez telefon lub późnym wieczorem. Olek dopytuje, kiedy tata wreszcie wróci z pracy (nie wiem, czy bardziej chodzi o tatę, czy o taty telefon). Ostatniego dnia po zmierzchu, z latarkami rysujemy sprayem wymiary okien. Tak, jak wiele rzeczy w naszym życiu, te decyzje też były dość sponatnicznie.
Mieliśmy ustaloną wielkość okna narożnego w kuchni (ponieważ trzeba było wcześniej wylać słupy) oraz okna przesuwnego (250x235). Reszta, bardzo intuicyjnie. Mimo to, wydaje nam się, że będzie dobrze. Okna dość duże. (pewnie też niestety nie tanie). Liczę na to, że będziemy mieć widno i przytulnie. Teraz przed nami decyzja: gdzie kupować okna? Rozważamy oknoplast, dako, ms. Brałam pod uwagę abakusa, ale raczej wszyscy odradzają.
Porównujemy ceny, czytamy. Tę sprawę wzięłam na siebie, ale czuje, że mąż będzie musiał się przylączyć ;-)